Idziesz z Liam’em przez miasto, rozglądając się po
sklepowych wystawach. Uwagę chłopaka przyciąga kolorowa ulotka, wisząca w jednym z okien. Biegnie w tamtą stronę,
ciągnąc Cię za sobą. „O! Będzie cyrk! Pójdziemy? Ten dzień mam akurat wolny!”.
Przeraziłaś się na samą myśl spotkania twarzą w twarz z clownem i na Twoim czole
pojawiły się krople zimnego potu. Liam zaśmiał się widząc Twoją minę, nie
wiedząc o co Ci chodzi. „Czym się tak przeraziłaś?” zapytał z coraz to większym
rozbawieniem. „Clowny mnie przerażają! Są piekielnie straszne i nigdy nie
wiadomo, kto kryje się pod tym idiotycznym przebraniem! Żywcem mnie tam nie
zabierzesz!” wyjaśniasz, a chłopak na chwilę spoważniał, po czym znowu się
zaśmiał. „Jak można bać się clownów? Przecież one nie są straszne!” zapytał
próbując opanować śmiech. Spojrzałaś na niego karcącym, a za razem wyzywającym
spojrzeniem: „I mówi to ten, który boi się łyżek!”, po czym zaśmiałaś się
równie donośnie, co on, w czasie, gdy jemu w ogóle nie było do śmiechu. Odzywa
się po chwili: „Twoje argumenty mnie przekonały. Nie idziemy i nigdy, przenigdy
nie pójdziemy do cyrku”. W ramach podziękowania pocałowałaś chłopaka, na
którego twarzy ponownie zagościł promienny uśmiech.
Ten mi się podoba najbardziej :D
Wzorowany na mojej fobii...
A że Liam też ma dziwny lęk, postanowiłam to wykorzystać :D :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz